niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 2

Jechałam żółtą taksówką do dom mojego ojca. Nie mogę się doczekać kiedy w końcu Go zobaczę, a jednocześnie mam zamiar rozmówić się z Nim na temat przedłużenia mojego wyjazdu. On też powinien porozmawiać ze mną na ten temat.
Kochałam mojego tatę za Jego poczucie humoru i bezpośredniość w każdej sprawie. Zawsze mówił to co myśli nie myśląc jakie mogą być tego konsekwencje. Prasa niejednokrotnie próbowała Go zniszczy jednak On nic sobie z tego nie robił i jedynie śmiał się z tego.  Zawsze powtarzał "Ci którzy mnie znają wiedzą jaki jestem i czego bym nie zrobił, a te szmatławce czynią mnie jeszcze bardziej popularnym." Mój ojciec był sławnym biznesmenem, który posiadał w swoim zasięgu wiele firm. Rzecz jasna miał swoją sieć hoteli, penthouse, domów rodzinnym i innym. Jednak nie chciał skończyć tylko na tym. Dlatego też sponsoruje inne firmy kosmetyczne, medyczne, fundacje dla dzieci jak i zwierząt i innego tego typu branże.
Samochód zatrzymał się przed rezydencją mojego taty. Kierowca wyjął moją walizkę, zapłaciłam mu i grzecznie podziękowałam na co ten puścił mi oczko. Wywróciłam tylko oczami, po czym podeszłam do budki, w której siedział starszy mężczyzna po pięćdziesiątce - Alfred. Był to przemiły staruszek. Uwielbiam Go.
-Cześć, Alfred. - powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha.
-Sky moja droga jak dawno cię nie widziałem. Minęło chyba z trzy lata. Wyrosłaś na piękną młodą kobietę. - skomentował na co cicho się zaśmiałam. Tak przyjeżdżam tutaj praktycznie co roku. Niestety w tamtym roku Alfred miał operację i zastępował Go jakiś inny mężczyzna. Natomiast dwa lata temu nie mogłam tutaj przyjechać, gdyż tata był po prostu bardzo zajęty. Miał same wyjazdy i spotkania. Nie miałam mu tego za złe. - Panicz Harry urządził sobie dzisiaj coś co nazwał imprezę. Cokolwiek to jest jego goście są bardzo głośno. Niech panienka się nie wystraszy. - powiedział, po czym jednym przyciskiem otworzył mi bramkę, na co podziękowałam, przeszłam kilkanaście kroków i już stałam przed drzwiami. Wpisałam kod otwierający drzwi i przekroczyłam próg domu.
Od razu owiała mnie woń tytoniu i jakiegoś alkoholu. Poirytowana weszłam w głąb domu. Nie dość, że szła głośna muzyka to wszędzie walały się puszki i pijani jak nie naćpani ludzie. Boże co za syf. Ja się pytam gdzie jest do cholery tata?! Zresztą o jakim Harrym mówił Alfred? Kto to w ogóle jest?
Boże przez tą głośną muzykę nie mogę myśleć. Szybko przecisnęłam się przez tańczących śmierdzących ludzi i wyłączyłam wieżę z gniazdka przez co spotkałam się z niezadowolonymi jękami. Dość tego!
-Wypieprzać z mojego domu i to już! - krzyknęłam mierząc wszystkich jadowitym spojrzeniem. Wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu spojrzeli na mnie z szeroko otwartymi oczami, po czym szybkim krokiem skierowali się do drzwi wyjściowych i już po chwili nikogo nie było. Otworzyłam wszystkie okna, żeby chociaż trochę wpadło tutaj świeżego powietrza.
-Co jest kurwa? Gdzie są wszyscy? - u progu salonu pojawił się najprzystojniejszy chłopak jakiego kiedykolwiek widziałam. Miał na sobie czerwoną koszulę z długimi rękawami, a trzy górne guziki były rozpięte. Ukazywały jego dwa łańcuszki i skrawek tatuaży. Jego chude długie nogi opinał czarne spodnie z dziurą na obu kolanach, a na stopach miał buty. Jeśli chodzi o jego włosy były zaczesane do tyłu i sięgały mu prawie do ramion. Trudno było mi to określić, ponieważ ich końce się kręciły.
-Wyrzuciłam ich. - powiedziałam zaplatając ręce na wysokości klatki piersiowej. Chłopak spojrzał na mnie wkurzony.
-Kim ty do cholery jesteś, żeby rządzić się w moim domu?! - ryknął, a po moim ciele przeszły ciarki. O nie mój drogi. Nie będziesz podnosił na mnie głosu.
-Przestań na mnie krzyczeć debilu! - podniosłam głos równie wysoko jak on czym nie powiem zaskoczyłam go. - Jestem córką Brada, a ty to niby kto? - powiedziałam marszcząc brwi. Chłopak przyglądał mi się przez chwilę, po czym ruszył w moją stronę. Co nie powiem zdziwiło mnie.
-Harry. Harry Styles. Jestem synem Rose. Dziewczyny twojego ojca. - powiedział podając mi dłoń, ale ja jej nie uścisnęłam. Może to niegrzeczna, ale nikt do cholery mi nie powiedział, że będę musiała znosić towarzystwo jakiegoś gówniarza. W sumie wygląda na kogoś w moim wieku, ale mniejsza o to. - Nie przywitasz się ze swoim nowym braciszkiem? - zapytał na co nie odpowiedziałam. Harry niespodziewanie przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
-Co ty do cholery robisz człowieku! Puść mnie! - powiedziałam i starałam się do niego odsunąć jednak na marne. Po chwili zaprzestałam swoich czynności i po prostu tak sobie stałam poirytowana kiedy ten debil mnie przytulał.
-Bardzo ładnie pachniesz. - szepnął w moje włosy na co zmarszczyłam brwi. Czy on coś ćpał?
-Za to ty śmierdzisz. - warknęłam i ponownie podjęłam próbę wydostania się z jego uścisku i tym razem mi się udało. - Co jest z tobą nie tak? - syknęłam na co ten tylko zeskanował  moje ciała wzrokiem. - Gdzie jest mój tato i twoja matka? - zapytałam i musiałam przez chwilę poczekać na odpowiedź.
-Zaraz powinni być. - chciał jeszcze coś powiedzieć, ale do mieszkania wparowała czwórka kolejnych debili. Jak sądzę kumpli Harrego.
-Siema! - krzyknął jakiś farbowany blondyn. Serio? Jaki normalny koleś się farbuje? Co jest z nim nie tak? - Cholera, stary nie powiedziałeś, że znów sprowadziłeś jakaś na chatę. - jęknął chłopak na co otworzyłam oczy szerzej.
-Nie jestem jego kolejną laską tylko przyrodnią siostrą. - warknęłam czym znów siebie zaskoczyłam. Obecność Harrego źle na mnie wpływa. Wszyscy chłopcy zaczęli mi się przyglądać jakbym była jakimś eksponatem. Co tu się dzieje?
-Gorąca co nie? - powiedział Harry posyłając im cwaniacki uśmiech. Spojrzałam na niego mrużąc oczy, po czym uderzyłam go z pięści w ramię dzięki czemu na mnie spojrzał i zaczął gładzić jak sądzę obolałe miejsce. - Za co? - syknął mierząc mnie wściekłym spojrzeniem.
-Za jajco. - warknęłam, po czym chwyciłam walizki i ruszyłam z nimi na górę. Słyszałam śmiechy chłopaków, ale zignorowałam je i ruszyłam dalej. Cholera czekają na mnie schody. Jak ja sobie z tym poradzę. Chwyciłam za rączkę jednej walizki i starałam się ją wciągnąć na górę. Szło mi to strasznie opornie.
-Czekaj pomogę ci. - zaśmiał się jakiś głos przez co uniosłam głowę do góry i ujrzałam kolejnego przystojnego chłopaka. Jednak nie mógł równać się urodą z dupkiem Harrym. - Jestem Zayn. - powiedział podając mi dłoń, którą od razu uścisnęłam.
-Ale masz gładkie dłonie. - szepnęłam i dopiero teraz dałam sobie sprawę co palnęłam. Cóż za żenujący tekst.
-Dzięki. Niewiele dziewczyn mi to mówi. - zaśmiał się na co się zarumieniłam. Po chwili chłopak wziął obie walizki i bez najmniejszego trudu zaniósł je na górę przy okazji dając je do mojego pokoju, który znajdował się na końcu korytarza. Niestety, kiedy otworzyłam drzwi nie znalazłam się w swoim dawnym pokoju, który należał do mnie. Ściany zostały pokryte szarością, zakupiono nowe mahoniowe meble, wielki plazmowy telewizor, wielkie łóżko, puchaty dywan, nowe ciemne zasłony, które w ogóle mi się nie podobały. Było tutaj za ciemno. - To pokój Harrego, mała. - powiedział Zayn pojawiając się obok mnie. - Twój jest chyba na przeciwko. - dodał. Automatycznie ruszyłam w stronę białych drzwi.
-To nie jest mój pokój. Jestem pewna, że mój pokój był tam.- powiedziałam wskazując palce na drzwi pokoju tego dupka. Zayn wzruszył tylko ramionami. Ugh, mniejsza o to. Później porozmawiam z ojcem i dowiem się o co tutaj chodzi. -Dobra połóż je tutaj. Dzięki za pomoc. - powiedziałam posyłając mu szczery uśmiech, który odwzajemnił.
Za powiadają się ciekawe wakacje.

xxx
Witam po długiej przerwie! Wróciłam, ale blog będzie wolno pisany. Rozdziały mogą pojawiać się co dwa tygodnie, a nawet co miesiąc czy dwa. Chce się skupić na I KNOW YOU BABY oraz na YOU ARE MINE.
Dziękuję, ze jeszcze tu jesteście :)

2 komentarze:

  1. Chcę next! *0* ggenialny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny !! Czekam na kolejny z niecierpliwością <33

    OdpowiedzUsuń